Geoblog.pl    chmiel74    Podróże    Azja 2011 drogą lądową .    Tabriz cd
Zwiń mapę
2011
06
paź

Tabriz cd

 
Iran
Iran, Tabriz
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 5308 km
 
Dzis mam chwile czasu aby usiasc przy necie bo miasto juz troche ulaskawilem i wiem jak sie po nim poruszac wiec nadrobie zaleglosci z dni powszednich . Droga z Erewania do granicy to istny koszmar 8 h w zawalonej ludzmi i towarami marszrutce , trzesie jak cholera , droga prowadzi przez gory srednio co godzine ktos z pasazerow nie wytrzymuje i puszcza pawia , dobrze ze kazdy jedzie z przygotowana reklamowka foliowa . Jedyny plus w marszrutce spotykam iranczyka wracajacego do domu , przy pomocy ormian po rosyjsku udaje mi sie wytlumaczyc gdzie jade a on zobowiazuje mi sie pomoc w pierwszych krokach na iranskiej ziemi . Przekraczanie granicy nie sprawia zadnych problemow , przejscie graniczne kompletnie puste , musze tylko czekac na mojego przewodnika ktory gdzies utknal po stronie ormianskiej , gdy w koncu pokonuje przeszkody po stronie Armenii rozluzniony wita sie ze wszystkimi pogranicznikami po stronie iranskiej i prowadzi mnie do jakiegos kantorka na cherbate i tam widze powod jego problemow w Armeni dwie torby wypchane jakimis kielichami i naczyniami wygladajacymi na stare . Jeden z kielichow zostaje podarowany gosciowi z przejscia i mozemy ruszac dalej . Moj przewodnik pogardliwie omija taksowke czekajaca pod przejsciem pokazujac gestem ze to zdziercy i ruszamy na droge lapac transport . Nie mija 5 min i zatrzymuje sie auto typu Tata , kierowca wraca z Baku gdzie pracowal na budowie , krotkie negocjacje i moge jechac z nim do Tabriz okolo 280 km za 15 dolcow . Moj przewodnich doplaci 5 dolcow bo jedzie tylko 60 km . Kierowca probuje nas zabic na kilka sposobow : palac miejscowe fajki bez otwierania okien , jezdzac jak swir i samobojca , puszczajac na pelny regulator iranska muze . Poniewaz nie gada w zadnym znanym mi jezyku , rozumiem tylko nazwy mijanych miejscowosci i to ze uwaza siebie za zajebistego kierowce. Do Tabriz docieramy okolo 20:30 i po raz kolejny jestem swiadkiem niesamowitej iranskiej goscinnosci , kierowca bez gadania zabiera mnie do swojego domu na kolacje , tam juz czeka pol rodziny aby popatrzec na goscia z Lahestanu czyli Polski . Pyszne jedzenie w tradycyjny sposob podane czyli w kucki na dywania i litry cherbaty , najpierw bierzemy w zeby kawalek cukru a potem pijemy cherbate , proby komunikacji z cala rodzina gdzie nikt nie mowi slowa po angielsku , duzo usmiechow i w koncu kolo 24:00 slabo sugeruje ze ja musze go hotelu . Odwiedzamy 4 hotele i w zadnym nie ma miejsc bo sa jakies targi ksiazki i pelno miejscowych sie zjechalo , piaty hotel chce za pokoj 50 dolcow , nie ma mowy , przyjdzie chyba spac na ulicy , na to moj kierowca pokazuje wsiadaj i jedziemy do niego na chate gdzie juz mam uszykowany nocleg . Taki wlasnie jest Iran , bardzo bezpieczny i jeszcze nie zepsuty przez turystow . Spie na glebie w jednym pokoju z pochrapujacym wujkiem , ale jest git , rano sniadanie i cherbaty litry , wszystko trwa okolo 4h a potem moj gospodarz odwozi mnie do centrum gdzie sie z nim zegnam . Znajduje pokoj w hotelu za 8 dolcow i ruszm na podboj miasta . Na poczatek wymiana pieniedzy gdzies w kiosku z gazetami , nic jeszcze wtedy nie rozumialem z zasad rzadzacych ich pieniedzy ale jakos zawierzylem ze nie chca mnie orznac i nie orzneli . Co do pieniedzy , waluta to Riale , 1 dolar to okolo 12000 Riali ale nikt nie podaje cen w rialach tylko w tomanach , 1 toman to 10 riali , wiec gdy slyszysz ze cos kosztuje 900 to znaczy ze tak naprawde jest to 9000 riali . Skomplikowane ? nie dla miejscowych. Tabriz jest duzym i zatloczonym miastem z niesamowiie wielkim bazarem gdzie mozna sie skubic bez problemow . Jedna z atrakcji jest Naser Khan miejscowy prowadzacy biuro informacji turystycznej kolo bazaru na ulicy Ferdosi , tel 09141160149 , Naser ( lat okolo 55 ) gdy dowiedzial sie ze jestem polakiem przywital mnie slowami " sie masz ziom , zajebiscie wymiatam po polski " . Naser jest postacia barwna , jak sam twierdzi potrafi mowic w 8 jezykach , zalatwi wszystko , bardzo pomocny . Spedzilem u niego w biurze kilka godzin pijac cherbate oczywiscie i wypytujac o szczegoly podrozowania po Iranie . Chodzac po miescie nie spotykam zadnych turystow , a sam co chwila jestem zaczepiany przez miejscowych ktorzy chca mi powiedziec lamanym angielskim ze bardzo mnie witaja w Iranie , a mlodzi ludzie bez krempacji dodaja ze prezydent to glupek i oni nie popieraja religijnych rzadow .Pierwsze wrazenia z Iranu sa bardzo pozytywne , kraj bezpieczny , przyjazny , ludzie bardzo mili , niedrogo , jedzenie na ulicy pyszne . Dzisiaj wieczorem ruszamw 14h podroz do Esfahanu podobno jednego z najpiekniejszych miast Iranu . Zdjecia wrzuce jak znajde gdzies wi-fi i bede mogl sie podlaczyc z moim notebookiem.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Komentarze (4)
DODAJ KOMENTARZ
Justyna
Justyna - 2011-10-06 16:13
o boże, początek niefajny, ale potem całkiem mi się spodobało,widać, że dobrze się bawisz i naprawdę fajnie opisujesz, ale ponieważ zapowiada się, że dużo o tym będzie podczas Twojego pobytu w Iranie, to pliss pliss Herbata, bo niedługo będziesz gorzej pisał po "polskiemu" niż A.i M.:) Poza tym pilnie musimy pogadać, więc jak tylko będzie dobry net to się odezwij. Pilne ! uściski
 
kef
kef - 2011-10-06 19:49
yo ziom, jeszcze trochę a Ci żone wcisną. i nie pij tyle cherbaty! bo Twój organizm do tego nieprzyzwyczajony no chyba że tam jakiś prądzik w środku. śledzę twoje poczynania na bieżąco więc ni żałuj opowieści.
jak masz jakieś hardkory wal na piva.
3maj się brachu
 
chmiel74
chmiel74 - 2011-10-07 09:43
Zone juz mi chcieli wcisnac w Armenii , w zamian za to mialem zabrac tescia do Polski , ale ja twardy jestem i sie nie dalem :)
 
nati
nati - 2011-10-07 12:27
Bravo;) chociaz teściu robiłby w Polsce pewnie furorę;) z żoną to nie takie pewne;)
 
 
chmiel74
Krzysztof Chmielewski
zwiedził 8.5% świata (17 państw)
Zasoby: 97 wpisów97 263 komentarze263 899 zdjęć899 2 pliki multimedialne2
 
Moje podróże
26.08.2011 - 26.03.2012
 
 
11.02.2009 - 17.04.2009