Po podrozy nocnym autobusem o 5:30 rano dotarlem do Esfahan , rozlozylem karimate na dworcu i kimnolem jeszcze 2h zanim miejscowy straznik uprzejmie zasugerowal mi ze spac to moge ale w parku . Zanim dotarlem do centrum w poszukiwaniu jakiegos spania musialem oczywiscie pouzerac sie z taksowkarzem bo oczywiscie chcial mnie walnac na kase , ale to norma w wiekszosci krajow . Znalazlem hostel gwiazdek 0 ale chociaz tanio i od kilku dni szwedam sie po miescie bo jest naprawde co ogladac .
Esfahan zwany takze najpiekniejszym miastem Persji naprawde robi wrazenie , niekonczace sie bazary na ktorych mozna kupic wszystko , gigantyczne meczety , Imman square i czesci miasta w ktorych czas sie zatrzymal kilkaset lat temu . Turystow jest tu wiecej niz w Tabriz , ale i tak rozlewaja sie w masie miejscowych . Sprzedawcy na bazarze zapraszaja cudzoziemcow na herbate majac nadzieje ze cos im wcisna np dywanik za 150 dolcow , ja chetnie korzystam z zaproszenia ale kupowac nie zamierzam.
Miejscowi zaczepiaja na ulicy chcac trenowac angielski ale zazwyczaj potrafia powiedziec tylko hi , where you from i i love you , takze codziennie kilka razy dziennie slysze od facetow i love you , a oficjalne stanowisko rzadu islamskiego twierdzi ze homoseksualizm w Iranie nie wystepuje :)
ps Wlasnie dotarlo do mnie co jest najfajniejsze w Iranie - a mianowicie brak turystow w Izraela , w koncu gdzies :)