W zwiazku z tym ze byl to moj ostatni weekend w Kambodzy a zarazem w Azji podczas tego wyjazdu , postanowilem go spedzic w Kampot , miejscu , ktore goraco polecalo mi wiekszosc znajomych z Phnom Penh .
I chyba w tym polecaniu byl problem , po prostu zaczalem sie spodziewac czegos niesamowitego a bylo ok , ale bez wielkich fajerwerkow .
Ale po kolei.
Autobus pokonuje 170 km dzielace PP i Kampot w okolo 4-5 godzin , czyli predkosc przelotowa standardowa dla calej Kambodzy . Po dotarciu do miasta zaokretowalem sie w gesthausie Nyny , polecanym mi przez Naila , wlasciciela The Empire i to byl dobry wybor . Za cene 6 dolarow mialem nowy , przestronny , czysty pokoj z duza lazienka , za 13 dolarow mozna bylo dostac pokoj z air con.
Szybko wypozyczylem skuterek i ruszylem na zwiedzanie okolic , dotarlem pod wzgorze Bokor skad rozpozciera sie niesamowity widok na morze i Sloniowe Gory a nastepnie udalem sie do Kep czyli jednego z Kambodzanskich kurortow nadmorskich slynacego z mozliwosci posilenia sie owocami morza .
Co do plazy w Kep to szalu nie robi zwlaszcza w porownaniu z tajlandzkimi odpowiednikami , plaza waska , brudna i raczej kamienista.
Caly Kep rozciagniety na przestrzeni kilku kilometrow wzdluz plazy to calkiem urocza miejscowka , jezeli ktos szuka ciszy i spokoju albo mozliwosci poimprezowania ze znajomymi.
Co do owocow morza to skuslem sie na slawne kraby w sosie z dodatkiem miejscowego pieprzu , danie smakowite , ale koniecznosc walki z malymi krabami , mozolne dlubanie aby dostac sie do miesa skutecznie zniechecilo mnie do tej potrawy. Zdecydowanie lepsze jadlem w Peru , a tym ktorzy beda ucztowac w Kep polecam raczej ryby lub kalamarnice.
Sam Kampot byl kiedys kurortem do ktorego Francuzi mieszkajacy w stolicy uciekali na weekendy aby troche oddechnac . Slynal z nizszej temperatury , spokoju i piekne kolonialnej architektury . Obecnie pozostal spokoj , a zeby dostrzec piekno budynkow trzeba sie bardzo mocno przygladac , wiekszosc jest w stanie kompletnego rozpadu , tylko kilka zabytkowych willi usytuowanych wzdluz rzeki , zostalo pieknie odrestaurowanych ( zazwyczaj przez nowych wlascicieli- barangow ) i sluza jako hotele lub restauracje.
Co do miejsc kulinarnych w Kampot , kazdy polecal mi najlepsze zeberka w calej Kambodzy podawane w miejscu znanym jako Rusty Kejhole, niestety nie bylo mi dane ich sprobowac , zrobilem dwa podejscia ale za pierwszym razem juz sie skoczyly a za drugim jeszcze nie byly gotowe . Wg informacji znajomych duzo stracilem.
Kampot bedzie sie podobal szukajacym spokoju , dobrego jedzenia i mozliwosci wycieczek po okolicy . Spokojnie mozna zagospodarowac kilka dni robiac wypady na wzgorze Bokor , do Kep , w Elephant Mountains , do jaskini na wyspy itp.
Z ciekawostek warto zapamietac ze juz niedlugo Kampot i Phnom Penh powinna polaczyc pierwsza kambodzanska linia kolejowa , przewidziany czas podrozy to okolo 6 godzin przez niesamowite okolice.
Duzym minusem w Kampot jak i w innych Kambodzanskich miastach sa tony smieci walajace sie po ulicach , niestety ale siadomosc ekologiczna calego spoleczenstwa jest jeszcze w powijakach i zasmiecenie Kambodzy jest powalajace.
I to by byl moj ostatni wpis z podrozy , w srode laduje moj tylek do samolotu i przez Kuala Lumpur i Paryz wracam do Poznania , wiec dzieki za odwiedziny i czytanie i do zobaczenia w kraju.