Moj czas na campie dobiega konca , w sobote udaje sie na kilka dni do Bangkoku a potem kierunek Kambodza , takie przynajmniej sa plany na dzis .
W Tajlandii obcokrajowiec nie moze byc jednoosobowym wlascicielem jakiegokolwiek biznesu ani nawet domu i to jest powodem ze wielu obcokrajowcow ma za wspolnikow miejscowych . Tak tez bylo w przypadku mojego campu , Danny z Nowej Zelandii i Gong miejscowa dziewczyna byli wspolnikami prowadzacymi ten biznes , choc trzeba przyznac ze cale know-how wniosl Danny ktory zajmuje sie muay-thai od dawien dawna . Niestety Gong postanowila oskarzyc Dannego o kradziez firmowych pieniedzy co skutkowaloby uwiezieniem wspolnika i daloby mozliwosc rodzinie Gong na calkowite przejecie biznesu . Danny niezbyt wierzac w niezawislosc miejscowego sadu ( a mieszka tu 11 lat wiec cos na ten temat wie ) postanowil wyjechac do Australii w miedzyczasie ratujac swoje najcenniejsze rzeczy . W tej chwili sytuacja na Phromptep Camp nie wyglada zbyt ciekawie , co prawda wszystko dziala jakby nic sie nie stalo ale atmosfera jest ciezka poniewaz wszyscy bardzo lubili Dannego . Ludzie zastanawiaja sie czy kontynuowac treningi czy przeniesc sie na inny camp .
Na koniec lektura dla tych ktorzy wybieraja sie do Tajlandii i maja w planach posmakowanie miejscowych narkotykow – Warren Fellows , The Damage Done , wspomnienia Australijczyka ktory spedzil 12 lat w Tajskich wiezieniach za probe przemytu heroiny , ksiazka powala na kolana i daje duzo do myslenia .
Zalaczam kilka zdjec z treningow oraz z Galii Muay-Thai ktora odbyla sie w Patong , walczyly dwie osoby z naszego campu , wynik 2 zwyciestwa .