Kolejny tydzien na campie uplynal pod znakiem ciezkich treningow I choc wydolnosc organizmu znacznie sie poprawila to powoli zmeczenie materialu daje o sobie znac i tu cos boli tam miesien naciagniety czyli starosc nie radosc . Jako osoba slabo rozciagnieta wlaczylem do swoich zajec yoge i musze powiedziec ze mi sie calkiem podoba , choc jesli mam byc szczery to powodem podobania moga byc rowniez bardzo interesujace instruktorki prowadzace zajecia . Kazdy dzien przebiega podobnie czyli treningi , jedzenie , odpoczywanie , mam juz swoja ulubiona garkuchnie gdzie probuje wszystkich specjalow i jak na razie wygrywa slodko kwasna wieprzowina z ryzem i krokodyl w sosie curry . Jesli zastanawiacie sie jaka muzyka towarzyszy nam podczas treningow to dolaczam kilka zdjec ptaszkow ktore sa na wyposazeniu gymu i co rano daja przepiekny koncert , na zyczenie Justy wrzucam tez kilka zdjec z mojego ulubionego targu niedzielnego.