I w koncu odzyskalem bagaz , po ktorejs tam awanturze telefonicznej z Paniami z biura w Madrycie kurier dostarczyl bagaz do hostelu . Hurra w koncu zmienie gacie !
Co do karnawalu w Salvadorze , to jest to calkiem inny karnawal niz ogladacie w migawkach telewizyjnych . Brazylijczycy mowia ze to wlasnie tu jest ten korzenny , prawdziwy karnawal a nie pokazowka dla turystow . Stroje nie sa tak bogate , zespoly nie tak profesjonalne i liczne , ida ogolnie na zywiol. Mimo wszystko jest na co popatrzec , denerwuja tylko zaczepiacze ktorzy chca ci sprzedac wszystko od piwa zaczynajac na kokainie i wdziekach puszystych kobiet konczac .
Zabawa zaczyna sie kolo 4pm kazdego dnia i konczy nad ranem .
Jutro ruszam do Imbassai , malej miesciny 50 km od Salvadoru . Mam nadzieje ze uciekne na kilka dni od karnawalu i w koncu wybycze sie na plazy i zlapie troche brazu bo caly czas wygladam jak syn mlynarza .