To moj ostatni dzien w La Paz , dzisiaj w menu wspinaczka . Rano spotkanie z miejscowym przewodnikiem i razem Z Carla , dziewczyna z Ekwadoru mieszkajaca w Stanach jedziemy sie powspinac . Szczesciarze maja skalki pod nosem , 0.5 h samochodem od centrum super granit i duzo ciekawych drog do porobienia .
Wspinanie super , pogoda sloneczna , drogi od w miare latwych do trudnych , wiekszosc jednowyciagowek , jest tez kilka dwuwyciagowych . 4 godziny spedzone na lojeniu , super frajda , z forma nie jest bardzo zle . Paluchy zjechane na maksa od ostrego granitu , lapy zbulowane wiec mozna wracac . Bardzo mily dzien w fajowym towarzystwie miejscowych przewodnikow gorskich , ktorzy ostro trenuja przed jakimis waznymi dla nich egzaminami .
Docieram na dworzec autobusowy i okazuje sie ze autobusu do Copacabany niet , coz bukuje bilet na jutro , znajduje hostel prowadzony chyba przez irlandczykow ( z wlasnym mini browarem w piwnicy ) , wypijam kilka piwek na sen , jutro jezioro Titicaca.