No wiec polazilem troche po Cusco i centrum historyczne wyglada super , jest co ogladac . Problem jednak polega na tym , ze w zwiazku z szalona popularnoscia Cusco jako miasta oraz punktu wypadowego ma Machupicchu , wszystko jest tu podporzadkowane rutystom i to raczej tym z zasobniejszym portfelem . Takiej ilosci spasionych hoteli i restauracji nie powstydziloby sie niejedno miasto w Europie .
Wczoraj znalazlem fajowe miejsce , klub prowadzony przez Dunke mieszkajaca w Cusco, mozna tu wypic piwko i zjezc dunskie i peruwianskie zarelko ogladajac film na duzym ekranie . Zalapalem sie wczoraj na Slumdog Milioner , naprawde dobry film . Ciekawie sie oglada indyjskie slumsy tutaj w Cusco , majac w pamieci obrazy ,ktore mozna zobaczyc w kazdym miescie Ameryki Poludniowej jezeli wychyli sie nosa poza turystyczne centrum . Wieczorne powroty do hostelu nie naleza tu do najbezpieczniejszych , wczoraj musialem nawiewac przed grupa zaczepiajacych mnie miejscowych , dobrze ze do hostelu nie bylo daleko.
Jutro rano ruszam na Machupicchu - wariantem zaslyszanym od lokalsow pozwalajacym uniknac kosztownej podrozy pociagiem , a mianowicie przez dzungle korzystajac z minibusikow dowozacych miejscowych do wiosek , a konczac kilkugodzinnym trekingiem do Aqua Calientes u stop Machupicchu . Powinno byc duzo ciekawiej niz podroz pociagiem .
PS. Foty po powrocie z Machupocchu.