Wczoraj dotarlem do Limy , 22h w autobusie minelo calkiem szybko ( zwolennikow chicken busow musze znowu zmartwic , autobus byl naprawde klasa ) . Gdyby nie to ze pierwszy odcinek podrozy (10h) przebiegal przez gory , w zwiazku z czym spanie bylo utrudnione , zakret za zakretem , czlowiek latal z jednego konca siedzenia na drugi .
Krajobraz zmienial sie niesamowicie , czym blizej miasta Nazca (wielkie malowidla) gory byly mniejsze , ksiezycowe , a czym blizej Limy z jednej strony ocean a z drugiej pustynia z wielkimi wydmami . Ta czesc Peru jest calkiem inna niz gorzysty rejon Cusco.
Sama Lima , jak to wiekszosc stolic , olbrzymia , ludzie nosza sie po europejsku , pelno KFC , Mcdonalds itp. Nie zostaje tu dlugo , jedna noc i spadam do Mancory , na polnocy Peru przy granicy z Ekwadorem . Powoli zaczyna mnie gonic czas i wole spedzic ostatnie dni w Ekwadorze . Peru jest piekne , ale bardzo zepsute przez turystow . Nawet nie chce mi sie robic zdjec Limy , no moze zrobie kilka nad oceanem i dodam pozniej :)