Dzis dotarlem do Ekwadoru , po bolesnej podrozy autobusem ( skonczyly sie luksusowe busy , tutaj w Ekwadorze tylko wersje podstawowe ). W ostatnia noc w moim hostelu na plazy byla wielka impreza zwiazana z pelnia ksiezyca . Przyjechal prawdziwy dj z miasta , zeszlo sie lokalsow i zabawa do wschodu slonca czyli 6am , a moj autobus ruszal o 7am wiec nie pospalem zbytnio . Niestety dzien wczesniej skusilo mnie durnego na odwiedzenie wegetarianskiej restauracji i zemsta montezumy byla straszna . Dobrze , ze kibelek byl blisko . Tak wiec nauczka , miesozercy trzymajcie sie daleko od wegetarianskich knajp w Mancorze .
Uwielbiam przejscia graniczne w AP , to miedzy Peru a Ekwadorem to pelem odlot .
Przypomina mi to czasy przejscia granicznego Slubice - Frankwurt . Pelno cichociemnych kolesi , zlodziejaszkow , kurewek , tylko towary ktorymi tu handluja sa troche inne.
Swoja droga jest tu niezly rozpizdziel , emigration office po stronie Peru jest ok 5 km przed granica , bierzesz pieczatke wyjazdowa i zasuwasz na "granice" , przechodzisz do Ekwadoru przez nikogo nie niepokojony , prawie nie zauwazajac ze zmieniles kraj i musisz gnac do emigration w Ekwadorze , ktory jest na wylocie z miasta . Jak tego nie wiesz i nie dostaniesz pieczatki wjazdowej to masz duze problemy przy wyjezdzie bo byles w Ekw nielegalnie , a oni tylko na to czekaja .
Cuenca to milutka miejscowosc , zabudowa z czasow hiszpanskich , pelno kosciolow , palacy , domkow . Tyle sie juz tego naogladalem ze juz nie robi to na mnie wrazenia . Do tego kolo w hostelu widzac ze podrozuje sam , stwierdzil oczywiscie ze nie ma wolnych miejsc w pokoju wieloosobowym , moze mi dac dwuosobowy , ale zabule za dwie osoby - jedyne 25 dolcow ( dolar amerykanski to waluta w Ekwadorze ). Chcac nie chcac musialem przystac na zlodziejskie warunki , ale figa zostaje tu tylko jedna noc i spadam do Banos . Znowu dzien w autobusie .....
ps. Jeszcze w Peru przed granica widzialem najciekawszy sposob na przewozenie koz na dachu minibusa . A mianowicie minibus mial na dachu metalowy bagaznik na ktorym polozono okolo 20 koz ze spetanymi nogami a nastepnie ze sznurka zrobiono jakby siec ktora trzymala zwierzaki na dachu . Minibus jechal , kozy beczaly i wszystko gralo:)