200 km i 9 h w autobusie , takie sa realia podrozowania po Ekwadorze . Skonczyly sie luksusowe autobusy i fajne drogi . Wczoraj w Cuence bylem w szoku dlaczego tyle ludzi na ulicy wieczorem , okazalo sie ze to Wielki Tydzien i kazdy wierzacy Ekwadorczyk powinien jednego wieczoru odwiedzic 7 kosciolow ( w samej Cuence jest ich 20 ).
Zgodnie z planem dotarlem do Banos , ktore mialo byc spokojna miejscowoscia w gorach . Niestety rzeczywistosc okazala sie troszku inna , w wielki tydzien chyba kazdy Ekwadorczyk postanowil przyjechac do Banos , ulice pelne ludzi , procesji itp . W zadnym hostelu nie ma miejsca , znalazlem jedynie lozko w garazu przy hostelu . Przekimam jedna noc i jutro sie zobaczy , moze ci wszyscy ludzie znikna .
Co do Ekwadoru , ludzie bardzo mili ( w autobusie przez cala droge mialem darmowa konwersacje z hiszpanskiego z Pania nauczycielka z Cuenci , nawet troche zrozumialem) , miasteczka na trasie brudne , 80% domow w trakcie permamentnej budowy , autobusy rozwalajace sie bez zadnych wygod , kierowcy szalency ale i tak wole to niz obliczone na kase Peru .
Wesolych Swiat dla wszystkich :)